Moja przygoda z modą zaczęła się jeszcze w
podstawówce. W ramach zajęć technicznych uczyliśmy się szyć na maszynie.
Ponieważ wtedy jeszcze nie posiadałam maszyny do szycia moje prace w postaci
woreczka na buty czy fartuszka były wykonane przez koleżankę i sąsiadkę.
Ale nadszedł czas, że nauczycielka zażądała abyśmy
przy niej naciągnęły nitkę i przeszyły kawałek materiału. Postawiona przed
faktem - uczyniłam to! I okazało się, że sprawia mi to ogromną frajdę. Zawsze
miałam upodobanie do rzeczy „innych” niż te, które oferował nam w tamtych czasach handel. Umiejętność szycia
pozwalała mi na szaleństwo tworzenia własnych ubrań. Liberalna mama podsuwała mi
swoje amerykańskie bluzeczki i sukienki, z którymi mogłam robić co mi się
zamarzy. Prułam, doszywałam inne fragmenty ubrań, przeszywałam, przerabiałam.
Szyłam z fantazji, bez znajomości technik krawieckich. I wychodziły fantastyczne
sukienki, bluzki, spodnie jakich niejeden mógł mi pozazdrościć.
Na
zajęciach technicznych nauczyłam się też robić na drutach i na szydełku.
Robiłam torebki, sweterki, szaliki, różne gadżety. Te umiejętności mogłam
wykorzystać w stanie wojennym, gdy niczego w sklepach nie było. Ze skrawków
różnych materiałów tworzyłam prawdziwe arcydzieła. Potem byłam na Jarmarku
Dominikańskim. Wtedy był to cudowny czas studentów uczelni artystycznych, mogli
oni pokazywać i sprzedawać swoje produkty, inne niż w sklepach. To właśnie mi się
ogromnie podobało: ARTYSTYCZNE rzeczy, sukienki, bluzki, torebki, spodnie,
chusty, a także buty. Nieszablonowe. Pojedyncze egzemplarze. Do dziś pozostałam
wierna takiemu stylowi.
Każdy z nas właśnie w ubiorze ujawnia swoją
osobowość. We wszystkich społeczeństwach, od najbardziej prymitywnych po
najbardziej cywilizowane ludzie poprzez ubiór i ozdoby przekazują informacje o
grupie, do której przynależą i o sobie samych. Przekazujemy wizerunek nas
samych innym poprzez aranżowanie
zestawów ubrań, dobór dodatków. „Mówimy” kim jesteśmy: określamy nasz wiek,
orientację seksualną, status ekonomiczny, stan cywilny itd. Możemy też zafałszować strojem swoją osobę.
Celowo też można zniszczyć zasadę i harmonię strojów przez: powiększanie
rozmiarów, używanie gryzących się kolorów, tworząc bezkształtne fasony,
niekonwencjonalnie zestawiając tkaniny i celowo źle wykańczając lub eksponując
wykończenia.
Ta inność zawsze mnie fascynowała, przekora, bunt.
Dzisiaj taką grupą buntowników są hipsterzy. Wcześniej byli
to beatnicy popularni
w latach 50. XX w. w USA. Ludzie mający skłonność do zachowywania się i
ubierania w sposób sprzeczny z przyjętymi zwyczajami, wyrażający protest
przeciw mieszczańskiej filozofii życia . I hipisi, którzy
odrzucali konsumpcyjny model życia, dominacji dóbr materialnych. Kwestionowali
tradycyjne instytucje społeczne, takie jak małżeństwo i rodzina, Kościół,
szkoła, podważali też legitymizm władzy politycznej. Byli pacyfistami.
Wyróżniały ich luźne, kolorowe stroje i długie włosy. Jedną z
charakterystycznych ozdób stanowiły kwiaty, wręczane też różnym ludziom jako
symbol życzliwości - stąd alternatywne anglojęzyczne określenia ruchu: flower
power ("władza kwiatów") i flower children ("dzieci
kwiaty").
Kultura zwana "Punk" również osadzona była na buncie wobec rzeczywistości. Negacja wszelkich form rządów doprowadziła do przyjęcia przez znaczną część punków ideologii anarchistycznej w jej licznych odmianach. A w ubiorze? Glany, podarte jeansy, irokez lub postawione, wytapirowane włosy. Kratka, kolory: czerwień, czerń, skóra, łańcuchy, ćwieki, pieszczochy. Na rękach opaski, koszulki, pacyfki, paski, nieśmiertelniki, agrafki gdzie się tylko da i obroże z ćwiekami... Czarne paznokcie, ciemno pomalowane oczy...
Dzisiejsi hipsterzy
to również odmieńcy, buntownicy, indywidualiści, outsajderzy
–
osobnicy zwykle w młodym wieku, którym
świat jako taki nie odpowiada . To ludzie pozostający na uboczu społeczeństwa,
nieangażujący się bezpośrednio w sprawy bieżące. Nie biorą udziału w „wyścigu szczurów”, przesiadują całymi godzinami w
knajpkach i wiodą dyskusje.
Wiemy zatem,
że hipster przede wszystkim lubi coś, zanim to coś
stanie się modne i lubiane przez zbyt wiele osób. Ważną cecha hipstera jest
styl i ubiór. Zawsze sprawia wrażenie zaniedbanego, choć
elementy ubrania to dokładnie przemyślana kompozycja – mieszanina stylów
z nutą vintage: obcisłe spodnie, duże okulary, nieład na głowie.
Hipster zwykle sam nic nie tworzy, ale sprawia wrażenie,
że o twórczości wie wszystko. Popiera słowa czynem i bywa
na wernisażach, pokazach czy przeglądach. Ich cechą wspólną jest pewien bunt,
często odbierany jako pusty. Szuka w życiu tego co niepopularne - lubi sztukę
alternatywną.
Hipster
to najczęściej mieszkaniec dużego miasta, który nie akceptuje sieciówek, a
ubiera się w markową luksusową odzież z drugiej ręki- w lumpeksach, na "wygrzebkach", second - handach. Jest modny i egzaltowany czyli łatwo popadający w
stan zachwytu i uwielbienia, przesadny w czynach i słowach.
Inność i przekora, która zawsze mnie pociągała, a
która cechuje grupę dzisiejszych hipsterów jest jeszcze do zdobycia właśnie w
lumpeksach, ciucholandach - jakkolwiek
je zwiecie. Tam jeszcze można znaleźć coś dla siebie. W późniejszym poście
zaprezentuję kolekcję sweterków właśnie
z lumpeksów. Cudowne, z prawdziwej wełny! Takich w normalnym sklepie nie
zdobędziecie… W najbliższym czasie będzie również wpis o „Ubieralni” – miejscu,
którym żaden hipster by nie pogardził… !
Lucy