„Zainteresowania? – Mąż Arek”
(cytat)
(cytat)
Natknęłam się
na tę „perełkę” jakiś czas temu, gdy przeszukiwałam internet w celu znalezienia
informacji „jak poprawnie napisać CV”? Tytułowy "mąż Arek" wystąpił w roli antybohatera w
tekście „Jakiego hobby lepiej nie wpisywać do CV”, obok: dzieci, dekorowania
ciast czy wodnych stworzeń (cokolwiek kryje się pod tym stwierdzeniem?). Czym
jest hobby? Czy można przeżyć życie bez posiadania żadnych zainteresowań?
W
dzieciństwie moja siostra powtarzała, że jej przyszły mąż będzie grał w szachy.
Z przyszłym mężem jej najlepszej przyjaciółki. Czy można powiedzieć, że marzyła
o mężu posiadającym swoją pasję? Czy gra w szachy była tylko ładną broszką
przypiętą do obrazka męża – Kena? Wierzę w to, że siostra chciała po prostu
wieść barwne i interesujące życie, ale skąd pomysł na grę w szachy?? :-)
Wpisujemy „hobby”
do swojego CV, bo to nas jakoś określa, dodaje nam ludzkiego wymiaru w
kontekście wymienionych nazw uczelni / tytułów naukowych / byłych lub
aktualnych stanowisk pracy, itd. To, że się czymś interesujemy sprawia, że nie
jesteśmy nudni, wyróżniamy się czymś. Życie z pasją i posiadanie pasji wzbogaca
nas, pozwala uciec od rzeczywistości, pokazać część siebie, wyrazić swoje
emocje. Ale co z tymi, którzy zainteresowań nie mają? Czy to ich wina, że mąż
Arek stał się „numerem jeden”? A dzieci? Może poza pracą nie mają czasu na nic
innego? Czy należy im się rozgrzeszenie czy współczucie?
Jeżeli ktoś uważa, że nie ma zainteresowań, bo nie ma na to czasu, a dzień w dzień nie rozstaje się z pilotem do telewizora – nie mam dla niego rozgrzeszenia. Nie mam nic przeciwko oglądaniu telewizji w jakichś racjonalnych dawkach. Moje dorastanie różniło się od dorastania większości rówieśników, bo – jak już wcześniej pisałam na blogu – nasze życie rodzinne nigdy nie toczyło się wokół szklanego ekranu. W moim domu były wspólne posiłki przy stole, herbata w dużym dzbanku – i codzienna rozmowa przy kolacji. Tę wartość wyniosłam z domu. Razem z mężem wypracowaliśmy sobie swój własny model, który bazuje na moim doświadczeniu. Telewizor nie jest tłem do życia, włączamy go, gdy chcemy coś konkretnego oglądnąć. Przede wszystkim lubimy oglądać filmy, niekoniecznie te emitowane przez TV. To jest to, co lubimy robić razem – dlatego motywem przewodnim naszego ślubu był FILM.
Jeżeli ktoś uważa, że nie ma zainteresowań, bo nie ma na to czasu, a dzień w dzień nie rozstaje się z pilotem do telewizora – nie mam dla niego rozgrzeszenia. Nie mam nic przeciwko oglądaniu telewizji w jakichś racjonalnych dawkach. Moje dorastanie różniło się od dorastania większości rówieśników, bo – jak już wcześniej pisałam na blogu – nasze życie rodzinne nigdy nie toczyło się wokół szklanego ekranu. W moim domu były wspólne posiłki przy stole, herbata w dużym dzbanku – i codzienna rozmowa przy kolacji. Tę wartość wyniosłam z domu. Razem z mężem wypracowaliśmy sobie swój własny model, który bazuje na moim doświadczeniu. Telewizor nie jest tłem do życia, włączamy go, gdy chcemy coś konkretnego oglądnąć. Przede wszystkim lubimy oglądać filmy, niekoniecznie te emitowane przez TV. To jest to, co lubimy robić razem – dlatego motywem przewodnim naszego ślubu był FILM.
Stół w moim rodzinnym domu - centrum życia towarzyskiego |
Marzena Erm
na swoim blogu (http://marzenaerm.blogspot.com/) świetnie opisała telewizor (zapisałam
sobie na kartce, bardzo mi się spodobało!). To „marny budowlaniec relacji w
rodzinie, twórca złudnego poczucia bycia blisko świata”. Ludzie włączają TV gdy
wstają, gdy wracają z pracy, gdy nie mogą spać, byle tylko coś lub ktoś do nich
gadał. Także wtedy gdy przychodzą goście, na wypadek gdyby zabrakło tematów do
rozmowy…
Nie chcę
szukać swojego hobby na emeryturze! Chcę żyć z pasją pochłonięta pasjami. Poznawać,
smakować, czuć. Rozmawiać. Bywać. Zachwycać się. Płakać ze wzruszenia. Szukać
nowych inspiracji.
Czym jest hobby....wiesz; w naszym przypadku było prosta drogą do....ołtarza :-); bo w jakiś miesiąc po poznaniu się zdecydowaliśmy się na pierwszy wyjazd do Karpacza. Wzmocniło to nasz związek i utwierdziło w przekonaniu;że "dalszy ciąg nastąpi". Pieniny były miejscem naszych zaręczyn. Kumulacja miłości do podróży i włóczęgi była podróż poślubna spędzona w Ustce i Karpaczu...Tak;że dla nas hobby to jest to co cementuje związek i pomaga przetrwać trudne chwile; bo wtedy planujemy kolejny wyjazd ;-).
OdpowiedzUsuńWspólna pasja w małżeństwie to coś wspaniałego! A góry uwielbiam! Uściski, Martyna
UsuńJa jestem namiętną zbieraczką starych przedmiotów i nie mówię o antykach:))))czasem spotykam się z określeniem dziwak,ale nie obrażam się,moim zdaniem każdy powinien być jakimś dziwakiem:)))dla mnie moje hobby jest nie tylko odskocznią od codziennych spraw ale często pomaga przetrwać trudny czas:kiedy nie wszystko układa się zgodnie z moim oczekiwanie,borę się za przekładanie moich staroci i na chwilę zapominam o wszystkim a kiedy umysł odpocznie to sprawy zdają się nie być takie trudne:)))myślę że ważne aby robić to co lubimy a nie to co jest trendy,bo i tacy hobbyści się trafiają:)))Pozdrawiam serdecznie:))):))))
OdpowiedzUsuńReniu kochana! :* Tak pięknie napisałaś o swoim hobby! Ja wiem, że uwielbiasz stare przedmioty, często pokazujesz na blogu swoje nowe nabytki i te, które już zadomowiły się u Ciebie! I zawsze jestem pod wrażeniem. Dla mnie nie jesteś żadnym dziwakiem. Ja mam w nosie to, że na przedmiotach, którymi się otaczamy, zbiera się kurz. A niech się zbiera! Dom jest dla nas, to nie muzeum! Ściskam najserdeczniej, Martyna
UsuńTwój pokój zdecydowanie wiele o Tobie mówi :) Mi podpowiada, że jesteś bardzo ciepłą osobą, kochającą sztukę i fotografię oraz podróże. Co do Twojej wypowiedzi na temat zainteresowań w pełni popieram i nie rozumiem młodych ludzi ciągle powtarzających, że w weekend się nudzili ( a takich widuję codziennie na ulicy, w kawiarni, kinie, pociągu). Jak można się w ogóle nudzić - pojęcie dla mnie totalnie abstrakcyjne. Zwłaszcza w dobie internetu, braku ograniczeń tak na prawdę ze wszystkich stron. Możemy robić tyle różnych rzeczy i rozwijać swoje pasje. Z doświadczenia wiem, że od dzieciństwa wszędzie było mnie pełno i ciągle przyprawiałam moją mamę o zawrót głowy , kiedy to w zastraszającym tempie chodziłam z jednego kółka zainteresowań na drugie, z zajęć tenisa na kółko plastyczne, potem na zajęcia z tańca itp. ... Oczywiście, o ile moja mama w tamtym czasie widziała w tym brak zdecydowania, o tyle dla mnie było to poznawanie nowego i poszerzaniem horyzontów. Jak w inny sposób mam dowiedzieć się co lubię, nie próbując czegoś nowego. A może po prostu lubię robić wiele rzeczy, mam wiele zainteresowań i wszystkie chcę rozwijać - po co się ograniczać :) Nie lubię kategoryzowania i ram :) Lubię swobodę i kocham samorealizacja (samodoskonalenie się) - to jedno z moich ulubionych słów chyba :) W każdym razie od zawsze kochałam rysować, malować, interesowałam się modą czy reklamą, tańcem i muzyką. I nie widzę nic złego w posiadaniu wielu pasji... Ale nie mogę pojąć jak można nie mieć żadnej...?!
OdpowiedzUsuńAniu! Zgadzam się z Tobą! Nie rozumiem jak ktoś może powiedzieć "nudzę się", "nie wiem co ze sobą zrobić"... To prawda, w dobie internetu można uczyć się samemu języków, tańca, szydełkowania i czego dusza sobie zapragnie... Ja nie mam takich dni, w których nie wiem, co ze sobą zrobić. Bywają dni, kiedy źle się czuję, ale nie takie kiedy się nudzę! Tyle książek czeka jeszcze aby je przeczytać! Jeszcze tyle rzeczy jest do odkrycia! Napisałaś, że w dzieciństwie uczęszczałaś na różnego typu zajęcia - to świetny sposób, aby poznać co cię interesuje, w którą stronę chcesz iść. Ja chodziłam na język angielski, na zajęcia plastyczne i na zajęcia z rzeźby. W siódmej klasie spróbowałam swoich sił na zabrzańskim "Górniku" (klubie sportowym) w sekcji biegaczy, ale zrezygnowałam, bo już miałam za dużo obowiązków. Czułam się szczęśliwa, że mam coś oprócz szkoły ( a zawsze byłam bardzo dobrą uczennicą, zajęcia pozalekcyjne nigdy nie przeszkadzały mi w nauce). Odnajduję siebie w tym, co napisałaś :-) Nie tylko w Twojej opinii na temat mojego pokoju, odnajduję siebie w Twoich przemyśleniach.
UsuńHobby to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka. Warto mieć jakieś zainteresowania, nie ma wtedy czasu na nudę, smutki czy choroby. A wspólna pasja w małżeństwie - o której piszą Gosia i Mariusz to coś wspaniałego :)
OdpowiedzUsuńZwróciłaś, Jolu, uwagę na bardzo ważny aspekt! Hobby chroni przed chorobami i różnego rodzaju dolegliwościami, w tym dolegliwościami duszy. Zgadzam się - Gosia i Mariusz są szczęściarzami!!! :-)
UsuńZawsze chciałam ładnie malować, ale niestety nie mam takich zdolności. Robię bombki choinkowe, swetry na drutach, nie wiem czy tym można się pochwalic, Rozdaję te moje prace rodzinie, znajomym i widzę, że zdobią ich dom. Więc chyba się podoba. W każdym razie mnie daje to ogromną satysfakcję. Najważniejsze, aby nie nudzić się samym ze sobą.
OdpowiedzUsuńWiem, nie dorastam Wam dziewczyny do pięt, jesteście artystkami a ja to tylko malutka manufaktura;P
Patrzę na Wasze zdjęcia przy stole...klimatycznie i rodzinnie. Takie przyzwyczajenia należy pielęgnować i przekazywać dalej. Pozdrawiam Was dziewczyny serdecznie
Elu! Nie wolno Ci tak umniejszać swojej osoby i wagi swoich działań!!! Masz mówić o sobie dobrze! :) To świetne hobby! Ja chciałabym się nauczyć szyć na drutach - mam jednak wrażenie, że to nie leży w kręgu moich zdolności (zajęcia techniczne z szycia źle wspominam). A bombki! Super sprawa! Ile cierpliwości trzeba do tego mieć! I serca! Zgadzam się z Tobą: najważniejsze, aby nie nudzić się samym sobą!!! Jeżeli chodzi o życie rodzinne przy stole - chciałabym ten zwyczaj wprowadzić do swojego domu, zwłaszcza wtedy gdy będziemy mieć dzieci. Pozdrawiam, Martyna :)
Usuńoj ! mąż nie może być hobby, hobby to nie jest obowiązek.:)))
OdpowiedzUsuńZgadzam się :))))
Usuńpiękne zdjęcie, od razu czuć rodzinną i ciepłą atmosferę:)
OdpowiedzUsuńmoje zainteresowania są różne, i nie mam jednej pasji która mnie fascynuje, tak skacze z kwiatka na kwiatek:) ale ważne jest to, by robić to co się lubi:) ściskam Agata :) :*
Masz szczęście, bo z domu wyniosłaś same miłe wspomnienia...U mnie było ciut inaczej, ale dzięki mamie nie było najgorzej:)
OdpowiedzUsuńI też tak sobie myślę, że jeżeli dla kobiety hobby to tylko jej mąż, czy dzieci, ale czuje się w tym szczęśliwa, to wszystko jest ok.
Nie każde zainteresowanie musi być ambitne żeby dawać komuś radość;)
Tego rodzinnego stołu Ci zazdroszczę:)) Na szczęście udało mi się stworzyć szczęśliwą rodzinę, choć akurat wspólne posiłki przy stole nie są dla nas najważniejsze;)
Lubimy za to wycieczki po kraju...może przez to, że mąż mój jest żołnierzem i co jakiś czas zmieniamy miejsce zamieszkania... Odkrywamy co rusz nowe miejsca:))
Tara, Wasze życie musi być bardzo barwne, nie znam w swoim otoczeniu nikogo, kto zmieniałby tak często miejsce zamieszkania (dziadkowie przeprowadzali się najpierw znad morza na Śląsk, potem do Warszawy, a teraz wylądowali w zachodniopomorskiem - ale to co innego, na pewno nie z taką częstotliwością). Jeżeli chodzi o hobby pt. "mąż" - to myślę, że dlatego odradzano wpisywanie go do CV pod działem "zainteresowania" - bo sam mąż nie może być hobby, ale już np. wspólne granie w szachy, wspólne spacery, wspólne oglądanie filmów - tak (i nie ma w tym nic złego oczywiście). Myślę, że utożsamianie męża z hobby kojarzy się z wpatrywaniem w niego, a w tym nie ma nic ciekawego ;) . Ogromnie się cieszę, że stworzyłaś, Edytko, kochającą się rodzinę, co widać na Twoich fotkach! :* Dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoim zdaniem i refleksjami!!! :)))
UsuńTak, szklany ekran z umiarem, czasami oglądam, lubię modę i filmy przyrodnicze oraz historyczne.
OdpowiedzUsuńMoje wnuki teraz sklejają namiętnie modele, to kiedyś było hobby mojego mężą.
U mnie w domu zawsze było rodzinnie, stół to podstawa, teraz jesteśmy sami z mężem ale dzieci mieszkają bardzo blisko więc mogę powiedzieć, że widujemy się bardzo często.
Dla mnie dom jest takim trochę hobby i wszystko to, co w nim jest, kocham białą porcelanę i wiele drobiazgów np. aniołki.
Kiedyś lubieliśmy z mężem zwiedzać, wyjazdy, wicieczki dalekie i bliskie, teraz trochę mniej ale przybyło obowiązków /w każdą niedzielę trzeba odwiedzić teściowa i już nie wystarcza czasu na inne przyjemniości, może na wiosnę będzie lepiej/. Lubię czytać i lubię krzyżówki no i oczywiście bloga, choć ostatnio mam na niego mniej czasu.
Co do stwierdzenia, że jak ma się hobby to nie ma czasu na nudę to się zgadzam/to napisała Jola/, natomiast, że nie ma czasu na chorobe to się nie zgadzam, choroba przychodzi niespodziewanie i burzy całe nasze życie /jestem ostanio po nieprzyjemnich uroczystościach dlatego tyle we mnie pesymismu/.
Pozdrawiam cieplutko...
Basiu, to oczywiście jest pewnego rodzaju uproszczenie - że hobby zabezpiecza przed chorobą, wszyscy wiemy, że nie mamy wpływu na pewne rzeczy (a ja to wiem bardzo dobrze, bo mój ukochany dziadzio od wielu lat jest chory i wszyscy drżymy o jego stan zdrowia...). Myślę, że chodziło bardziej o to, że hobby pomaga oderwać się od pewnych rzeczy, a niektóre z zainteresowań (jak sport, spacerowanie na przykład) mogą działać "profilaktycznie". Na tzw. "choroby duszy" hobby jest świetne. Napisałaś bardzo osobistą, ciepłą wiadomość - dziękuję Ci za to! Dla mnie jesteś kobietą z pasją w 100% i wiedziałam o tym, gdy pierwszy raz weszłam na Twojego bloga... :) Pozdrawiam:*
UsuńTak kochana, cały czas mam w pamięci osobę bardzo aktywną, z pasją, niosącą pomoc innym i wydawało się, że niezniszczalną, i choroba ją pokonała...ale jak tylko jest możliwość to róbmy to, na co mamy ochotę, miejmy własne hobby, nie ważne co to jest, każda z nas jest inna to i nasze zainteresowania są inne, ja jeszcze kocham kwiaty i swój balkon, to też takie moje hobby, moje wnuki też są moim hobby - lubię z nimi malować, czytać, przy okazji nauki ze starczym przypominam sobie język nieniecki ha!ha! i dzięki mojej mobilizacji wnuk ma na półrocze 5, ale jestem dumna...pozdrawiam Was dziewczyny, jesteście wspaniałe...buziaki...
UsuńJesteś wspaniałą babcią, Twoje wnuki mają szczęście, że Cię mają! Marzę o kwiatach na balkonie, bardzo chcę poszerzyć swoją wiedzę w temacie "kwiaty" i tę wiosnę przywitać z roślinkami na balkonie! My również pozdrawiamy i przesyłamy pozytywne fluidy... Nie pozostaje mi nic innego jak złożyć szczere wyrazy współczucia z powodu śmierci tej bliskiej dla Ciebie osoby... Przykro mi.
UsuńJa wciąż wymyślam sobie nowe hobby, bo tak wiele w życiu chciałabym spróbować, doświadczać, że biorę się po prostu za robotę ;) Tak, czas nie pozwala mi na wszystko. Czas to moje dzieci, Natalka dwu i półletnia, której teraz muszę go poświęcić najwięcej. Ale przecież ona kiedyś dorośnie, więc moje hobby chcę teraz poznać, by potem bardziej rozwijać ;)
OdpowiedzUsuńOlu, domyślam się, że jako mama małej Natalki masz tego czasu mniej dla siebie, ale wspaniałe jest to, że próbujesz robić coś tylko dla siebie - i tyle serca wkładasz w prowadzenie bloga, który przecież jest Twoją pasją! :)
UsuńMoje hobby to sport i zdrowe odżywianie. Jest mnóstwo rzeczy, które mnie interesują i wciąż odkrywam nowe. Wspólnie z mężem pasjonujemy się nurkowaniem i dlatego kochamy Egipt i wszystko co z nim związane. Uczę się arabskiego, czasami przygotowujemy wspólnie dania kuchni arabskiej. Poza tym staramy się robić duzo wspólnie: ogladamy filmy, gramy w scrabble czy remika, układamy puzzle. Uwielbiam zwierzęta, rośliny, ogród, spacery z psami, zbieranie grzybów, dekoracje, gotowanie. Tyle tego jest, że czasu czasami brak:) Ja się nigdy nie nudzę:))))
OdpowiedzUsuńMoniu, zadziwiasz mnie! Takie pasje! Arabski! Nie znam nikogo, kto uczy się tego języka! :-> Cieszę się, że lubicie z mężem robić tyle rzeczy razem! :)
UsuńMoje hobby nie pamiętam od jakiego czasu była zawsze moda,miałam piękne albumy ze zdjęciami aktorek ładnie ubranych,lub modele sukienek,ale kilka życiowych przeprowadzek i ślad po nich zaginął.Od jakiegoś czasu kupuję różne tkaniny i projektuję dla siebie dla wnuczek różne modele sukienek,szyję i zapominam o świecie.Mam to po babci(mama mojej mamy).Szycie to moja pasja i życie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S.
Natomiast mój mąż nie rozstaje się z pilotem zimą bo latem jego hobby to ogródek.
Danusiu! Lucy szyła w młodości ubranka dla mnie i mojej siostry, ja też chciałabym nauczyć się szyć czy robić na drutach! :) Świetnie, że masz coś, co pomaga Ci zapomnieć o istnieniu całego świata!!! :-) Dziękujemy serdecznie za odwiedziny!
UsuńSuch a great post, hun *_*
OdpowiedzUsuńMany kisses,
Nicole
www.nicoleta.me
Insta @ReinventYourself
See my latest post: Postcards from Mauritius
Dla mnie hobby to rzecz, która nadaje mojemu życiu przyjemności. Która pozwala mi się rozwijać, dążyć do czegoś, kształtować. Coś, co kocham.
OdpowiedzUsuńTeż nigdy nie byłam uzależniona od TV. Wręcz nie lubię tej puszki, która ogłupia, zalewa mnie miliardem niepotrzebnych informacji. Jeśli telewizor, to tylko po to, by oglądać ciekawe filmy na większym ekranie niż monitor, lub grać w gry (oczywiście jakieś normalne i z umiarem).
Czasem można znaleźć jakiś ciekawy program, ale to jest góra 2 godziny tygodniowo przed telewizorem. Chociaż mi się te 2 godziny to chyba miesięcznie zdarzają.
Abstrahując - bardzo podoba mi się Wasz blog. Lubię, gdy ludzie mają coś mądrego do powiedzenia i przekazują to w tak świetnym stylu!
Dzięki, kochana! :-) My też lubimy oglądać filmy w większym wymiarze, na projektorze :-)
UsuńMasz bardzo mądrych rodziców Martynuś. W dzisiejszych czasach jest bardzo trudno budować poczucie wspólnoty za pomoca czegoś innego niż szklany ekran, dający złudzenie bliskości. Trudne, a jednak możliwe. A owoce takiego wychowania są bezcenne. Podziwiam twoich rodziców za konsekwencję. Masz wspaniały pokój wiele o tobie mówiący:)
OdpowiedzUsuń