Mam kilka sposobów na zmotywowanie się do działania.
Pierwszy sposób to ustawienie przed sobą zdjęcia, które miło mi się kojarzy –
wiem, że jeżeli przejdę trudny etap, być może zamrożona na zdjęciu scena
odtworzy się. Tak robiłam zawsze na studiach przed egzaminami – stawiałam przed
sobą zdjęcia z wakacji, na których byli moi dziadkowie i przyjaciele. Drugi
sposób – to myślenie o czymś przyjemnym. Proces, który poprzedza bardzo trudną
czynność, np. gdy mam coś do zrobienia i wiem ile wysiłku będzie mnie to
kosztować. Uciekam wtedy myślami do „przegródki szczęśliwości” w mojej głowie. Ta przegródka
to – las.
Las to moje dzieciństwo. Spacery z rodzicami, wycieczki
rowerowe, wypady na kąpielisko leśne.
Czesław Miłosz napisał: „jeżeli człowiek może doznać doskonałego szczęścia – a może, choć tylko w stanie niewinności, a więc w dzieciństwie – to znaczy, że cierpienie, powszechne i przyjęte jako stan nie do uniknięcia, jest możliwe do uniknięcia poprzez powrót, tj. odzyskanie utraconej wizji naiwnej.” („Ziemia jako raj”, s. 44) Pomimo faktu, że w wieku pięciu lat przyjęłam motto życiowe „Ja się nie cieszę, bo radość przecieszę” (pisałam o tym tu KLIK), mogę powiedzieć, że moje powroty do dzieciństwa niosą ukojenie, a las jako stały element ówczesnej rzeczywistości został zapisany w mojej pamięci trwałej w postaci obrazków – slajdów jako idylla. Na jednym ze slajdów zbieramy jeżyny, z których mama zrobi sok. Na innym tata ciągnie mnie na sankach, spotykamy wiewiórkę, a ja opiszę to zdarzenie w szkolnym opowiadaniu. Następny slajd: rodzice siedzą na kocu, a my z siostrą gramy w badmintona. To na pewno był szczęśliwy dzień, bo utrwaliłam te wspomnienia w swoich rysunkach:
Ja z tatą na spacerze, w miejscu w którym stoimy rosną teraz bardzo wysokie brzozy! |
Czesław Miłosz napisał: „jeżeli człowiek może doznać doskonałego szczęścia – a może, choć tylko w stanie niewinności, a więc w dzieciństwie – to znaczy, że cierpienie, powszechne i przyjęte jako stan nie do uniknięcia, jest możliwe do uniknięcia poprzez powrót, tj. odzyskanie utraconej wizji naiwnej.” („Ziemia jako raj”, s. 44) Pomimo faktu, że w wieku pięciu lat przyjęłam motto życiowe „Ja się nie cieszę, bo radość przecieszę” (pisałam o tym tu KLIK), mogę powiedzieć, że moje powroty do dzieciństwa niosą ukojenie, a las jako stały element ówczesnej rzeczywistości został zapisany w mojej pamięci trwałej w postaci obrazków – slajdów jako idylla. Na jednym ze slajdów zbieramy jeżyny, z których mama zrobi sok. Na innym tata ciągnie mnie na sankach, spotykamy wiewiórkę, a ja opiszę to zdarzenie w szkolnym opowiadaniu. Następny slajd: rodzice siedzą na kocu, a my z siostrą gramy w badmintona. To na pewno był szczęśliwy dzień, bo utrwaliłam te wspomnienia w swoich rysunkach: