„Kobieta
niewidzialna” napisała niedawno na naszym blogu: „Dziewczyny - łazienka
skończona! Piszcie, brakuje Was. Pozdrawiam serdecznie.:)” …
Po
pierwsze: dziękuję za te słowa, po drugie: przepraszam za długą nieobecność
naszą: moją i Lucy, a po trzecie: ? Jak to ktoś kiedyś powiedział: „Nowy Rok,
nowe nadzieje”! Długo nosiłam się z chęcią napisania, ale
dopiero teraz poczułam silną potrzebę. Tekst, którym chcę się z Wami podzielić
powstał w listopadzie – i tak sobie „przeleżał” na dysku komputera… Dlaczego
teraz postanowiłam napisać? Bo postanowiłam sobie, że już nigdy nie przestanę
pisać. To jest moje postanowienie na ten Nowy Rok. Nie chodzi tylko o pisanie
postów na bloga… Kochałam pisać i chyba nadal to kocham… Nie znoszę tylko stanu
zwanego „niepokojem twórczym”, który towarzyszy pisaniu. Lepiej jednak
doświadczać takich stanów – i rozwijać się, niż czuć i wiedzieć, że swoją pasję
zakopało się gdzieś głęboko pod ziemią. Nie zmarnowałam jednak ostatnich
miesięcy (!) – powstała moja nowa strona internetowa, za chwilę ruszam z
blogiem fotograficznym – serdecznie zapraszam na nową stronę: www.makkina-foto.com A tu mój „zaległy”
tekst… :-)
1 listopada 2013, Borne Sulinowo
I
Tu, w Bornem, odnajduję
siebie. Spotykam siebie sprzed lat. Mijam na ulicy dwunastoletnią podobiznę
siebie, widzę jej marzenia i ambicje. I ktoś nagle, jednym przyciskiem,
przewija taśmę do przodu o 17 lat. To niemożliwe, taśma musiała się zaciąć.
Wakacje
w Bornem zawsze mijały pod znakiem wielkich planów na nadchodzący rok szkolny. Tu
rodziła się we mnie energia, tu wykluwały się jak pisklaki nowe pomysły na
„nową” siebie. Będę chodzić na basen, zapiszę się na tańce, będę biegać… Ja
naprawdę widzę tę dziewczynę, którą byłam - na ścieżce w lesie, nad jeziorem… I
uśmiecham się życzliwie do niej i do jej planów. W tej życzliwości jest jednak
trochę pożałowania. Nauczyłam się, a raczej wciąż uczę się: lubić ją taką, jaką
jest i nie krytykować. Wcześniej nie dawałam jej szans, bezlitośnie miażdżyłam,
dlatego przestała pisać, bo znienawidziła swoje pisanie, swój sposób na
wyrażanie siebie.
Z tego
snucia planów na zbliżający się rok szkolny zrodziła się tradycja, którą
kultywowałyśmy z kuzynką, Olą, przez 10
lat. Obie jesteśmy w tym samym wieku i zawsze łączyła nas silna więź, którą
babcia podtrzymywała. Tradycja zrodziła się gdy obie skończyłyśmy siódmą klasę
– przed nami był ostatni rok nauki w szkole podstawowej. 18 lipca 1999 roku
napisałyśmy do siebie „Listy Roczne”. Opisałyśmy w nich swoje marzenia i plany,
a także aktualne rozterki. Listy otworzyłyśmy rok później. Mnóstwo było w nich
zwrotów, typu: ”Teraz, gdy to czytasz, jestem już nową osobą” , „Teraz, gdy to
czytasz, to jest już przeszłość”… Koń by się uśmiał. W gruncie rzeczy mało się
zmieniało. Wciąż miałyśmy cienkie włosy, a nie grube i lśniące jak
planowałyśmy, w naszych szafach nie przybywało nowych szałowych ciuchów jak
sobie wymarzyłyśmy. Ale większe cele, te dotyczące nauki – osiągnęłyśmy. Jakimi
mądrymi i ambitnymi dziewczynkami byłyśmy! Tradycja przetrwała dziesięć lat. W
„listach rocznych” widać nasze dojrzewanie, nasze zauroczenia miłosne, ale
przede wszystkim – to dążenie do stawania się lepszą wersją siebie. Trudno mi
uwierzyć, że od pierwszego listu minęło 14 wiosen – tyle ile wówczas miałyśmy
lat…
„Archiwum borneńskie” zawiera nasze listy
roczne, pamiątki, nasze opinie na temat poznawanych chłopaków, karykatury i
inne „pierdoły”...
Listy Roczne |
II
W Bornem nadrabiałam zawsze
zaległości telewizyjne. W moim rodzinnym domu przez wiele lat mieliśmy tylko 2
programy polskie i 4 czeskie. Gdy telewizor zepsuł się, nikt nie kwapił się by
go naprawić. Jego strata była wręcz niezauważalna, ponieważ nasze życie
rodzinne nigdy nie toczyło się wokół szklanego ekranu. Babcia i dziadzio mieli
„kablówkę” - dzięki temu przez dwa
miesiące mogłam być na bieżąco z aktualną listą przebojów na MTV. Programy,
które oglądałam zarażały mnie entuzjazmem, który przelewałam na papier.
Spisywałam na kartce postanowienia, a także tytuły piosenek emitowanych na
kanale „Viva”, które miały mi towarzyszyć podczas biegania. Te zapisane tytuły
są tylko w mojej głowie – potargałam te kartki jakiś czas później, wiedząc że
do niczego się nie przydały.
Pamiętam
jedną z wycieczek rowerowych po Bornem, na którą wybrałam się z moim kuzynem.
Rozmawialiśmy właśnie o tym, co sprawia nam radość na co dzień i co należy zrobić,
by czuć się szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Mój kuzyn, Michał,
najbardziej pomógł mi uwierzyć w siebie. Dzięki jego mentalnemu wsparciu i
długim rozmowom telefonicznym – zdecydowałam się w końcu założyć fan page dla
mojej fotografii. Lada chwila w internecie zawiśnie moja nowa strona
internetowa.
Zawsze
myślałam, że fotograficznego bakcyla połknęłam w liceum plastycznym. Wtedy
miałam pierwsze zajęcia z fotografii. I dopiero teraz przypomniało mi się, że
pierwszą sesję fotograficzną zrobiłam Oli, w Bornem, po ukończeniu szóstej
klasy podstawówki – „idiot camerą”. To była podwójna sesja i zdublowane kadry:
ja robiłam fotki Oli, a Ola mnie. Nad jeziorem, w łódce, na pomoście… W liceum
powtórzyłyśmy tę sesję moim starym zenitem.
Będąc
w Bornem, znowu planuję. Borne jest jak tajna baza wojskowa, w której siedzę
szkicując plan zdobycia interesujących mnie obiektów i fortyfikacji.
Tym
razem nie są to jakieś wielkie plany. Chcę więcej czasu spędzać z moim mężem,
aktywnie - na świeżym powietrzu. Chcę kupić bagażnik na samochód, żebyśmy mogli
zabierać rowery na wycieczki do lasu. Pod wpływem
oglądnięcia amerykańskiej wersji „Super niani” – zdecydowałam, że chcę
wprowadzić w swoje życie jakieś zasady i się ich trzymać. Wyznaczyć granice
między pracą a odpoczynkiem. Bawić się z kotem codziennie, przynajmniej przez
20 minut. A przede wszystkim chcę wrócić do domu i nie zapomnieć jak to jest
czuć ten ENTUZJAZM.
Martyna
Warto było czekać na ten piękny post:))bardzo się cieszę że znów się odezwałaś:)))Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku życzę:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Reniu:* :) Ja i Lucy również życzymy Tobie i Twoim bliskim wszystkiego NAJ, NAJ, NAJ na ten Nowy Rok! :* :)
Usuńdobrze, ze już wróciłyście :) Wszystkiego co najlepsze w nowym roku!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
No wreszcie wróciłyście! Życzę szczęśliwego nowego roku :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga o urodzie i modzie: http://uroda-moda-wyglad.blogspot.com/
Martynko fantastyczny tekst :) Od razu przypomniała mi się 4 klasa podstawówki kiedy to nasza, cudowna wychowawczyni po prosiła nas o napisanie na kartkach odpowiedzi na wiele różnych pytań, typu w co jesteś ubrany, jakiej muzyki słuchasz itp.... Po czym zebrała nasze odpowiedzi i schowała do jednej koperty. Nazwała to "wehikułem czasu" i poinformowała nas, że otworzymy to dopiero pod koniec 6 klasy :) Ile radości i uśmiechu nam to sprawiło. Każdy z nas zmienił się przez te trzy lata i to diametralnie :) Każdy inaczej już się ubierał i słuchał innej muzyki :) Takie projekty są fantastyczne i zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy :)
OdpowiedzUsuńDzięki wstępowi który napisałaś kochana, postanowiłam również więcej czasu spędzić na rozwijaniu swojej pasji i nie duszeniu jej w sobie :) Dawno nic nie rysowałam więc chyba czas wziąć kartkę i ołówek w dłoń i może stworzyć jakiś akt lub portret... :)
Buziaki dla Was obu kochane, samych sukcesów, radości, uśmiechu kiedy pojawią się przeciwności, mnóstwa czasu dla siebie i bliskich i na tworzenie takich fantastycznych tekstów, zdjęć i postów :* Szczęśliwego Nowego Roku :)
Brakowało mi Was dziewczyny.
OdpowiedzUsuńNo! To rozumiem.Jest co poczytać i cieszę się, że zmotywowałam Cię Martynko. A co tam u Lucy? Jakieś wystawy? Wernisaże? Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku.:*
OdpowiedzUsuńchyba wypowiadac się nie musze bo opinie znacie :)pozdrawiam mirella
OdpowiedzUsuńwspomnienia....ach wspomnienia..... ich nikt nam nie zabierze
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i do zobaczenia mirella
Dziękujemy, Mirellciu :*
UsuńWracaj, bo brakuje Was...pozdrawiam w Nowym 2014 Roku...
OdpowiedzUsuńDziękujemy, Basiu! My również pozdrawiamy !
UsuńCieszę się, że już wróciłyście.Brakowało Was. Udanego Nowego 2014 Roku. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
Martyna, cieszę się, że cię znam i lubię jak siostrę, jesteś niezwykłą dziewczyną, są w tobie ogromne pokłady wrażliwości. Już drugi raz czytam twego posta i rozmyślam nad każdym słowem, które napisałaś. Miejsce twego dzieciństwa jest niezwykłe i wy stanowicie niezwykłą rodzinę. Jestem wzruszona. Naprawdę. Ucałuj wszystkich:)
OdpowiedzUsuń