5 maja 1979 roku moi rodzice powiedzieli sobie
sakramentalne „tak”. W tym roku mija 34 rocznica ich ślubu. W naszej rodzinie
ten dzień zawsze wspólnie świętowaliśmy – tak jakby to był sukces i szczęście
nie tylko ich dwojga, ale rodziny, którą stworzyli. Udane małżeństwo moich
rodziców zawsze było dla mnie inspiracją i siłą, z której czerpię do dziś.
W związku z ich nadchodzącym świętem poczyniłam pewne
refleksje dotyczące ślubnych stylizacji i zauważalnej tendencji polegającej na
przyjęciu motywu przewodniego, opartego często na dominancie kolorystycznej
(którą sama zastosowałam na swoim ślubie!). Nie znoszę bycia „nijakim” –
uwielbiam za to „określoność” – to znaczy sposób bycia, życia, a także
ubierania się – w którym widać indywidualizm.
Od jakiegoś czasu w branży ślubnej króluje
„kreatywna niezależność”. Nudne i ckliwe dodatki przejadły się, młodzi ludzie zaczęli
szukać oryginalnych środków wyrazu mających na celu zaznaczenie ich
niepowtarzalności: jako pary i jako indywidualnych jednostek.
Poniżej
przedstawiam kilka ślubnych stylizacji dziewczyn, którym towarzyszyłam jako
fotograf w tym szczególnym dniu… Podoba mi się ich odwaga i pomysł.
Marta – postawiła na zielone dodatki do sukni
ślubnej w postaci butów i biżuterii: kolczyki, bransoleta. Jej ślubne uczesanie zdecydowanie wyróżnia się i
odbiega od klasycznych fryzur serwowanych na głowach przyszłych panien młodych…