środa, 28 sierpnia 2013

Borne – moja Arkadia




Dwie zodiakalne ryby, które tkwią we mnie, płyną w dwóch różnych kierunkach. Uprawiam eskapizm, odrywam się i uciekam od rzeczywistości, by po jakimś czasie wrócić i zaznaczyć swoją obecność. I paradoksalnie wracam wtedy, gdy mogłabym się schować. Bo słowa kotłują się w mojej głowie i odczuwam potrzebę pisania (stłumioną przez jakiś czas). 

Mam takie dni, kiedy chcę zniknąć z sieci bezpowrotnie. Już raz przestałam „istnieć”, kiedy usunęłam swoje konto z facebooka. Podobno nie istniejesz jeśli cię tam nie ma... Wróciłam pół roku później, nie z próżności, nie z chęci epatowania wspaniałymi fotkami z wakacji, lecz ze względu na naszego bloga. Piszę „naszego”, bo wciąż traktuję ten kawałek przestrzeni jak moją i Lucy własność, mimo iż Lucy pojawiała się tu w ostatnim czasie z doskoku. 

Borne – moja Arkadia, o której parę razy na tym blogu wspominałam (tu mieszka moja babcia, o której pisałam w kontekście „Fashion moments” tu, to tu zorganizowaliśmy sobie z mężem plener ślubny… ze statywu, wspominam o tym tu, ) – moja Arkadia się rozpada… Wróciłam właśnie z wizyty u ukochanych dziadków i doświadczyłam zderzenia najwspanialszych wspomnień z bezlitosną rzeczywistością. Nie chcę pisać o chorobie dziadzia (babcia nauczyła nas mówić „dziadzio” – gdyż zawsze twierdziła, że: „dziadek jest do orzechów” ;)) – niech ten fakt pozostanie tylko punktem wyjścia do dalszych refleksji. Przemijanie – co za banał chciałoby się powiedzieć! Jak łatwo można wpaść w kanał górnolotnego mówienia o czymś, co jest tak fundamentalne dla ludzkiego istnienia. Ale gdy spotykasz swoje wspomnienia na każdym kroku i wiesz, że za chwilę wszystko się zmieni ta przemijalność dotyka cię bardziej, jest bardziej osobista, spersonalizowana… 


 

Moja wizyta u babci i dziadka dostarczyła mi, mimo wszystko, wiele radości. Część z Was poznała już moją babcię – dla przypomnienia zamieszczam jedno ze zdjęć opublikowanych pod postem „Jesteś dobra, mądra i ważna” link





Babcia jest z kosmosu – bez dwóch zdań. Zawsze uśmiechnięta, energiczna, pozytywnie nastawiona do świata i ludzi. To jej energia skłania mnie do pisania. Pokłady miłości płynące od niej i od dziadzia, to wszystko czego zaznałam spędzając z nimi wszystkie wakacje, obok wartości przekazanych przez rodziców, ukonstytuowały mnie: mój charakter, moją wrażliwość, moją siłę wewnętrzną. Kiedy czujesz się ważna /ważny i kochana / kochany twoje poczucie własnej wartości umacnia się!   
Poniżej parę zdjęć z pobytu w Bornem…

To jest to drzewo, na którym zrobiliśmy sobie ślubne zdjęcia (ze statywu) :-) Magiczne miejsce! Dla przypomnienia:
 
Zdjęcie publikowałam już pod postem "Kreatywna niezależność"
 




"Dzika plaża"
W tym roku razem z Lucy i z moim tatą w ramach nordic walking pokonaliśmy kilka długich tras dla piechurów - w tle mój tata z kijkami :-)
Nordic walking to świetna sprawa!

W Bornem poza lasami i jeziorem można zobaczyć także Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych, który odbywa się tu co roku w połowie sierpnia. Borne Sulinowo jest przecież byłą bazą radziecką! Armia Czerwona stacjonowała tu aż do 1992 roku, w tym czasie miasto było wyłączone spod administracji polskiej! Aż trudno w to uwierzyć…! 


MIĘDZYNARODOWY ZLOT POJAZDÓW MILITARNYCH W BORNEM: 









 
Tak, tak... To na pierwszym planie - to jest to, o czym myślicie ;)
Na zlot do Bornego przyjeżdża mnóstwo ludzi, na ten krótki czas Borne staje się "metropolią" ;)
Na każdym kroku można spotkać "przebierańców" w przeróżnych mundurach!

Na koniec - ja z Dziadziem, bardzo lubię to zdjęcie :-)


2008 rok

I zdjęcie, które wisi nad moim biurkiem: Dziadzio ze słonikiem, którego dostałam od babci na szczęście :-)





Teraz słonik jest przyjacielem naszego kotka, Florka:



Pozdrawiam, Martyna 



















21 komentarzy:

  1. Zdj swietne i opowiedziałaś swego rodzaju uroczą opowieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia! Uroczo patrzy sie na takie piękne fotografie :)
    Pozdrawiam, Monika i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za ten wpis, utwierdził mnie on w przekonaniu, że moje przekonania i nadzieje są jak najbardziej dobrym "tropem" w życiu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o mieście, którego nie było na mapie i pragnę je odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne, wzruszające zdjęcia :) Miło się je ogląda :) Moi dziadkowie od dawna nie żyją więc niestety nie posiadam takich zdjęć z żadnym z nich i nie miałam zbytniego kontaktu z nimi. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aniu! To takie miłe, że odwiedzasz mnie mimo, iż bywałam w blogosferze tak rzadko ostatnimi czasy... Również przesyłam buziaki:*

      Usuń
    2. Wiesz kochana, zwykle to co najbardziej oczywiste najpóźniej dostrzegamy :) Ale to prawda, krajobrazowa fotografia przydaje się w plenerowych sesjach np. ślubnych :) Karol bardzo na to zwraca uwagę i lubi zwiedzać okolice i ich zakamarki poznawać :) Nagle okazuje się, że obok nas jest tyle niesamowitych miejsc :)

      Usuń
  6. przepiekne i magiczne miejsce.... musimy sie tam kiedys wybrac z mezem:) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, Ewciu! Myślę, że babcia przyjmie Was na herbatkę :-)

      Usuń
  7. poruszające - pejzaże, emocje... smuteczek.:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknwe zdjęcia, piękne widoki, pieknie opowiadasz o babci i dziadziusiu...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  9. Babcia i dziadek kochani:)))piękne zdjęcia:)))cieszę się że znów się odezwałaś:))))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile ciepła w Twoim poście.Piękne zdjęcia, miło mi poznać Twojego Dziadzia. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Martyna! Powracasz i to od razu w wielkim stylu, tak, ze gardlo mi sciska i lezka w oku sie kreci! tyle dobrej energii, ciepla, milosci. Ciezko jest opisac uczucia, tobie udalo sie to wybornie bez popadania w tani sentymentalizm! mocno, mocno, mocno sciskam was wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale fajne zdjęcia!!!!! Zajebiste

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :)