sobota, 30 marca 2013

Wesołych !

Kochani!
Życzymy Wam spokojnych, zdrowych i wesołych Świąt! :-) Lucy dziękuje za wszystkie słowa wsparcia pod jej ostatnimi postami, a ja - Martyna - obiecuję, że już niedługo nadrobię zaległości na Waszych blogach i odpowiem na Wasze komentarze. Jestem już u kresu przeprowadzki i mam nadzieję wrócić do Was ze zdwojoną siłą ! :-) Pozdrawiamy Was serdecznie!!! L & M

Rys. Lucy
Rys. Lucy

środa, 27 marca 2013

WISIORY DUŻE I MAŁE - BIŻUTERIA ARTYSTYCZNA LUCY

Biżuteria jest ważna w całościowym wizerunku. Ale trzeba ją umiejętnie dobierać do kolorystyki ubioru, fasonu, okazji. Nie przejmuj się: bo co inni powiedzą? Zobacz jak mizernie wygląda polska ulica. Niektóre panie  nawet się zastanawiają, gdzie jest granica między ubieraniem się a przebieraniem. Lepiej się bawić ubieraniem i dobrze się czuć niż popaść w nudę i  nijakość. Nie trzeba się bać!  Bądźcie sobą!!!

Pozdrawiam, Lucy






















 

niedziela, 24 marca 2013

MOZAIKI – JAK U GAUDIEGO

Od wielu lat prowadzę klub plastyczny. Na naszą działalność nigdy nie dostaliśmy żadnych funduszy. „ONI” umieją ustalić dla siebie należyte zarobki, właściwą premię i adekwatne do zarobków nagrody. Na to są zawsze wygospodarowane i odpowiednio zabezpieczone fundusze. Tymczasem ich prawdziwym wizerunkiem jest dbałość o dzieci. Jaka? Żadna!!!

I zrób tu człowieku ciekawe zajęcia nie mając niczego, z rękawa też nie wyciągnę bo iluzjonistką nie jestem. Można też przyjąć inną postawę : spokojnie usiąść i powiedzieć „róbta co chceta”. Ale ja taka nie jestem! Żeby cokolwiek mieć do zaoferowania dzieciom sama musiałam to zdobyć. Dosłownie ZDOBYĆ.  Pisałam pisma, prosiłam, chodziłam, mówiłam, opowiadałam… itd.

Mój wysiłek i zaangażowanie nie poszły na marne. Krok po kroku  urządzałam pracownię: od radnego dostałam deski projektowe, od Rady Osiedla w ramach konkursów sztalugi do malowania, od Spółdzielni mieszkaniowej materiały plastyczne i jakoś funkcjonowaliśmy. Później zrobiliśmy aukcję prac dzieci i dzięki temu wymieniliśmy oświetlenie (co było bardzo ważne, gdyż zajęcia mamy w piwnicy szkoły). W pracowni panował  miły nastrój, porozwieszaliśmy prace dzieci: rysunki, obrazy, rzeźby, maski z papier-mache. Ale toaleta była straszna, dosłownie! Dzieci bały się tam chodzić. Stąd narodził się pomysł remontu toalety. Ale jak zrobić remont nie mając żadnych funduszy? Zrobiliśmy zbiórkę materiałów: niepotrzebnych w domu, w piwnicach, u dziadków, sąsiadów, znajomych. Powstał pomysł na mozaikę z resztek. Znów zrobiliśmy aukcję prac, trochę pieniędzy nazbieraliśmy, trochę dołożyła nam Rada Rodziców ze szkoły, porozwieszaliśmy ogłoszenia, że zbieramy kawałki kafli, uszkodzone płytki i inne potłuczone kubeczki.

Efekt wyremontowanej toalety był cudowny!









Skoro udało nam się z toaletą… Może  i pracownię uda nam się wyremontować? I znów szukanie środków: aukcje prac dzieci, zbieranie materiałów, pisma do potencjalnych sponsorów. Ogrom pracy, żmudne klejenie mozaiki ale… jakie efekty! I sponsor się znalazł, dofinansował nas. Mogliśmy dzięki temu  zakupić też nowe stoły, krzesła, regały, odnowić stare meble, pomalować.
Sami zobaczcie…










Została nam pracownia rzeźby.  Szukaliśmy dostępu do płytek ceramicznych, uszkodzonych, takich, które się wyrzuca. Udało się nam. Dostaliśmy ( nie napiszę skąd bo sami wiecie … mogliby dostać po głowie!) Teraz zbieramy środki na  remont pracowni rzeźby i kleimy mozaiki, które będą zdobić ściany.  Szukamy sponsorów… 
Zdjęcia mozaiki:








Przy okazji postanowiłam odnowić blat stołu wklejając mozaikę:



Pozdrawiam, Lucy

środa, 20 marca 2013

W rytmie powtórzenia. Loża Szyderców

 „Tylko to, co nowe może znużyć. To, co dawne, wcale nie nuży i czyni cię szczęśliwym – dzięki powtórzeniu” – napisał Kierkegaard. Czy nie jest tak, że piosenka, którą słyszymy w radiu po raz setny zaczyna nam się podobać, właśnie dzięki temu, że ją znamy? Widziana w windzie, w tramwaju twarz wydaje nam się „bezpieczna”, bo została „powtórzona” odpowiednią ilość razy?  Jest w tym jakiś tajny „marketing” programowany przez życie… 

Tematem POWTÓRZENIA zajęłam się kilka lat temu w związku z przygotowywaniem pracy dyplomowej na zakończenie szkoły fotograficznej (2009 rok). Wymyśliłam cykl portretów przedstawiających moich przyjaciół w dwóch odsłonach. Pracę dyplomową zatytułowałam „W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz”.  

Inspiracją do stworzenia cyklu stał się dla mnie socjoprojekt Richarda Avedona „In The American West” . Pracownicy fabryki, pola naftowego, górnicy, włóczędzy, chłopiec żyjący z patroszenia węży, hodowca pszczół – a w tle: ascetyczna biel, podkreślająca wymowę każdego z ujęć. Pokochałam prace Avedona – nie za blichtr wielkiego show-biznesu w postaci zdjęć mody i celebrytów, ale za prostotę i prawdę „łamiących serce” portretów zwykłych ludzi. W 2009 roku miałam możliwość zobaczenia fotografii artysty na żywo, w Muzeum Sztuki Współczesnej w San Francisco. Mogę śmiało powiedzieć, że spełniło się jedno z moich marzeń! 

Zbiór moich dyplomowych prac zawiera 7 powtórzeń:

"W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz" - Kasia
"W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz" - Dominika
"W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz" - Magda
"W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz" - Emanuel
"W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz" - Patrycja
"W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz" - Dagmara
"W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz" - Madzia i Drops

Powstało również moje własne "powtórzenie" - zestaw dwóch zdjęć tylko dla mojej przyjemności, który nie wchodził w zakres projektu:


I kilka zdjęć z wystawy Richarda Avedona: 
W drodze na wystawę, San Francisco 2009
Na zdjęciach: Richard Avedon - mój ulubiony fotograf

 
Do zdjęć należących do mojego projektu pozowały między innymi moje przyjaciółki ze studiów: Dagmara, Madzia i Patrycja. Zabrakło Soni – „piątego elementu” naszego składu, ochrzczonego przez nas żartobliwie mianem „Loży Szyderców”. Poznałyśmy się na pierwszym roku studiów i tylko przez rok byłyśmy w jednej grupie, a jednak przyjaźń przetrwała do dziś ( to już osiem lat!)… A podobno „na studiach nie ma przyjaźni” – jak powiedział kolega student podczas egzaminu z logiki, „profilaktycznie” zasłaniając swój arkusz egzaminacyjny niczym Jaś Fasola…  

W sobotę w ramach „powtórzenia” uwieczniłyśmy nasz skład na pamiątkowej fotografii:

Loża Szyderców, 2007 - od lewej: Madzia, ja, Dagmara, Patrycja, Sonia
Loża Szyderców, 2013 - od lewej: Madzia, ja, Sonia, Dagmara, Patrycja

Projekt „W rytmie powtórzenia. Moja druga twarz” posłużył mi również jako temat przewodni do pracy z komparatystyki na studiach. Napisałam esej stanowiący tło dla moich zdjęć. Chciałabym przytoczyć fragment: „Przekonuję się o wartości przyjaźni, kiedy siedzimy do trzeciej nad ranem i wymyślamy co by tu jeszcze. Bo najlepiej portretuje się ludzi, których znamy. Albo inaczej: na nich „ćwiczymy”, „wyrabiamy się” – ale właśnie dlatego i dzięki temu, że to oni pierwsi w nas uwierzyli, pozwolili uczynić z siebie materiał do pracy, odkryli swoje dusze przed nami. Trzeba pamiętać o tajemnicach, które nam powierzyli i strzec ich. Prawda nie jest wartością na sprzedaż. Czasami jest się tak blisko – „close enough”* – że trzeba się zatrzymać.”

* “If your pictures aren’t good enough, you are not close enough” - Robert Capa
Moje ulubione motto, w tłumaczeniu: „Jeśli twoje zdjęcia nie są dostatecznie dobre, to nie jesteś dostatecznie blisko”                                       

Pozdrawiam Was serdecznie, a szczególne pozdrowienia kieruję dziś do Eli z bloga http://www.lusiunias.blogspot.com, która niedawno opublikowała post pod tytułem "Druga twarz" - link tu 
Ela podczas wypadu do Opola skręciła kostkę... - życzymy jej szybkiego powrotu do zdrowia i formy!!!